Trening kooperacyjny to nie tylko nauka tolerancji zabiegów pielęgnacyjnych oraz weterynaryjnych. Ma na celu sprawienie, aby pupil stał się aktywnym uczestnikiem tych doświadczeń, miał poczucie kontroli i sprawczości. Dzięki temu chętniej wejdzie, nawet w te do tej pory, niekomfortowe sytuacje. Świetnie wpłynie także na relacje i poziom zaufania między Wami, a to przełoży się na inne aspekty Waszego wspólnego życia. Dlatego trening kooperacyjny świetnie sprawdzi się jako element codziennych aktywności z Twoim pupilem, może pomóc Ci eliminować zarówno różne lęki, jak i problemy behawioralne. 

To jest druga część artykułu, jeżeli chcesz dowiedzieć się czym jest trening kooperacyjny, na czym polega i dlaczego warto poświecić czas na przygotowanie Twojego pupila przeczytaj część pierwszą, “Trening kooperacyjny – daj swojemu psu wybór i kontrolę”, który znajduje się na blogu Petsy. 

Z tego artykułu dowiesz się jak przeprowadzić trening krok po kroku oraz o możliwościach jego zastosowania. 

Pracę rozpoczynamy  od warunkowania klasycznego, gdy pies nie ma jeszcze negatywnych skojarzeń z danym bodźcem lub przeciwwarunkowania, jeśli negatywne skojarzenia już występują. 

O warunkowaniu klasycznym, czyli nauce poprzez skojarzenia mówimy, kiedy bodziec bezwarunkowy wywołuje reakcję bezwarunkową, jak na przykład ślinienie się na widok jedzenia. Wykorzystanie tego w treningu polega na dołożeniu do bodźca bezwarunkowego (jedzenia) bodźca warunkowego, np. clickera, czym spowodujemy, że bodziec warunkowy – clicker, poprzednio obojętny, wywoła reakcję warunkową – w tym przypadku ślinienie. 

Przeciwwarunkowanie jest zastąpieniem nieprzyjemnej reakcji na bodziec reakcją przyjemną, czyli zmianą emocji związaną z bodźcem. Przy dużym lęku pies może nie chcieć z nami współpracować od razu, na zasadzie reakcji bodziec – smaczek, dlatego najczęściej zestawiamy to z odwrażliwianiem. Wykorzystując przeciwwarunkowanie w treningu kooperacyjnym ważne jest, aby pamiętać, że nie możemy parować bodźca nieprzyjemnego z przyjemną nagrodą w postaci smakołyka. Możemy tym wprowadzić zbyt duży stres i dyskomfort u psa, a to nie jest celem tej metody. Nie uzyskamy też w ten sposób pozytywnego skojarzenia, więc zaczynamy kilka kroków wcześniej. Na przykład gdy pies ma złe skojarzenia z zastrzykami nie zaczynamy pracy od przybliżania strzykawki do jego karku, a od samego pokazywania strzykawki i osobno od łapania fałdy skóry bez trzymania strzykawki. 

Robimy częste dynamiczne powtórki – pokazujemy psu bodziec, a gdy na niego spojrzy chowamy go, jednocześnie podając smakołyk i tak w kółko. Bardzo ważne, żeby w tym czasie nic i nikt nam nie przeszkodziło. Nie możemy także ociągać się z podawaniem smakołyka. Ilość powtórek i czas trwania treningu są uzależnione od psa – ważne żeby nie przesadzić i nie zestresować naszego psiaka. 

Może się zdarzyć, że pies na widok smakołyków zacznie wykonywać inne rzeczy, jak siadanie, leżenie, podawanie łapy, czy wymuszanie smaczka szczekaniem. Musi zrozumieć, że nie o to nam chodzi; w takiej sytuacji czekamy aż spojrzy na nasz bodziec, z którym pracujemy i dopiero gdy to się stanie, a następnie pies wróci wzrokiem do nas to nagradzamy to zachowanie. 

Zauważymy, że w pewnym momencie pies załapie na czym polega cała ta zabawa – wtedy nagle po podaniu smaka nie pokazujemy bodźca. Czekamy, aż pies sam da nam znak – to będzie nasze zachowanie startowe, czyli pies sam okaże, że jest gotowy na więcej. Wtedy znów pokazujemy bodziec, dajemy smakołyk i czekamy na zachowanie startowe. Ten etap ma być łatwy i bezstresowy dla psiaka. 

W taki sposób, bardzo małymi krokami dodajemy nowe elementy jako bodźce, które doprowadzą nas do oczekiwanego efektu. Bardzo ważne, aby dokładanie tych elementów było dla psa prawie nieodczuwalne. Musimy się też upewnić, że doskonale wie jaki jest kolejny krok zanim tę zgodę od niego uzyskamy – nasz bodziec ma być dla psa jednoznaczny z tym co nastąpi. Podczas treningu kooperacyjnego zawsze chcemy, żeby pies wiedział dokładnie co się będzie działo – nie chcemy tymi smakami odwracać jego uwagi, czy rozmydlać znaczenia sytuacji,  która ma nastąpić. 

Dlaczego nie otrzymujemy od psa zgody 

Podczas treningu możemy spotkać się sytuacją, w której pies nie daje nam zgody na kontynuowanie ćwiczenia lub mocno się waha. Warto się wtedy zastanowić z czego może to wynikać. Możliwe, że pracujemy na mało atrakcyjnej nagrodzie lub za szybko przechodzimy między etapami i nie dajemy naszemu psu wystarczająco dużo czasu na oswojenie się z bodźcem. Pies może też zwyczajnie testować czy odmowa w dalszym ciągu działa, czy to nadal jest opcja i czy zostanie ona nagrodzona. Bardzo możliwe, że psiak po prostu w dalszym ciągu nie rozumie tego ćwiczenia lub jesteśmy zbyt nieprzewidywalni w treningu i zasady nie są wystarczająco jasne i powtarzalne.

Do czego i jak możemy wykorzystać trening kooperacyjny 

Oczywiście najczęściej wykorzystuje się tę metodę do przyzwyczajenia psa do zabiegów w gabinecie weterynaryjnym, czy czynności takich jak obcinanie pazurów, mycie zębów, uszu, zakraplanie oczu

Jednak możemy go wykorzystać przy innych problemach behawioralnych, gdzie sprawdzi się tak samo dobrze. Na przykład w pracy z psami, które boją się nagłych dźwięków. Zaczynamy taką pracę tak samo, łącząc bodziec obojętny ze smakołykiem, a w kolejnym kroku łącząc ten sam bodziec obojętny z dźwiękiem i oczywiście nadal smakołykiem. Dodawanie bodźca dźwiękowego oraz jego natężenie przeprowadzamy stopniowo, a gdy czujemy, że posunęliśmy się za daleko, cofamy się o krok lub dwa. 

Trening kooperacyjny świetnie sprawdzi się również u psów, które nie pozwalają sobie na zakładanie szelek, obroży, czy ubrań – w tym przypadku również delikatnie stopniujemy i pracujemy osobno na elementach takich jak pojawienie się samej obroży, zakładanie jej bez zapinania, zapinanie obok psa, zapinanie na psie. 

Jak widzicie trening kooperacyjny jest świetnym narzędziem, jednak nie jest rozwiązaniem każdego problemu i może przebiegać inaczej w zależności od psa oraz sytuacji. Nie zmienimy emocji psa, nie sprawimy, że polubi te wszystkie niekomfortowe czynności, czy wizyty u weterynarza. Oznacza to, że dalej będziemy mogli zauważyć oznaki stresu takie jak ziewanie, czy oblizywanie się. Doprowadzimy jednak do tego, że pies sam, dobrowolnie, pomimo stresu pozwoli na zabiegi, bo po pierwsze – będzie wiedział co go czeka, a po drugie zwiększy się jego pewność siebie oraz zaufanie do nas.

 

Artykuł napisany przy współpracy z portalem Petsy,  na którym znajdziesz idealnego petsittera dla Twojego psa lub kota. Zarezerwujesz nocleg, spacer lub wizytę domową, zapłacisz wygodnie on-line z gwarancją zwrotu.

Przetestuj petsy już dziś, z kodem PETHELP15, zarezerwujesz petsittera z 15% zniżką. 

Hej, jestem Olga Pietruszewska, certyfikowana psia Behawiorystka, Zoopsycholożka i Chief Petsitter w Petsy, gdzie na co dzień pomagam tysiącom petsitterów w profesjonalnej opiece nad pupilami. Prywatnie psia mama 3-letniej kundelki Eevee, która jest testerem nowym pomysłów, metod i podejścia do treningu. Jestem zwolennikiem pozytywnych metod pracy. Najważniejsze są dla mnie motywacja oraz budowanie relacji z psami opartej na zaufaniu. 

Autor: