Zapraszamy do zapoznania się z naszym nowym projektem!
To cykl unikalnych wywiadów z lekarzami weterynarii. Poznajcie naszą pierwszą rozmówczynię:
?‍⚕️ lek. wet. Katarzyna Szulc
Pani Doktor uzyskała dyplom lekarza weterynarii na wydziale Medycyny Weterynaryjnej w Warszawie w 2014 roku. Jest specjalistą chirurgii weterynaryjnej oraz zajmuje się okulistyką.
Zapraszamy do lektury ?

lek.wet. Katarzyna Szulc

lek.wet. Katarzyna Szulc

1) Co sprawiło, że postanowiła Pani związać swoje życie z weterynarią?

Tak naprawdę od zawsze wiedziałam, że chcę zostać lekarzem weterynarii. Wychowałam się w domu przepełnionym zwierzętami i nie bez znaczenia jest fakt, że mój tata jest też z zawodu lekarzem weterynarii. Pasja, zaangażowanie, miłość do zwierząt, to widywałam na co dzień. Pamiętam rozterki moich kolegów z liceum, jaki zawód wybrać, a ja nigdy nie miałam tego problemu, gdyż od zawsze wiedziałam, że moje życie będzie związane właśnie ze zwierzętami.

 

2) Czy są według Pani jakieś cechy, które lekarz weterynarii absolutnie powinien posiadać?

Jak najbardziej. Przede wszystkim, jeśli chodzi o samą pracę to sumienność, cierpliwość, zaangażowanie i olbrzymia empatia. Dobrze radzą sobie osoby otwarte, przebojowe, łatwiej nawiązać im kontakt ze zwierzęciem i właścicielem. Nie można też zapominać, że zawód wymaga odpowiedniego podejścia do samych opiekunów zwierząt, zdobyciu ich zaufania, umiejętności przekazania informacji, planu leczenia czy też omawiania trudniejszych kwestii związanych z cierpieniem lub jego skróceniem. Zawód ten wymaga holistycznego podejścia, zmusza do nauki oraz odnajdywania się w trudnych sytuacjach.

 

3) Co przynosi Pani największą satysfakcję z pracy?

Pewnie będzie to oczywista odpowiedź, ale wyleczeni pacjenci. Ja zawodowo zajmuję się okulistyką, jestem też chirurgiem. Udane operacje dają mi mnóstwo satysfakcji, powroty do zdrowia, brak bólu i merdanie ogona dają +100 do samopoczucia 🙂

 

4) Czy są jakieś trudności związane z zawodem lekarza weterynarii? Jeśli tak to jakie?

Niestety tak. Codzienne zmaganie się z cierpieniem zwierząt, trudności diagnostyczne w leczeniu wynikające z braku możliwości finansowych właścicieli, eutanazje pacjentów. To kilka przykładów sytuacji powodujących wypalenie zawodowe. Coraz częściej także słyszy się o samobójstwach naszej grupy zawodowej. Smutne, ale prawdziwe.

W Internecie można odnaleźć specjalne grupy wsparcia, ostatnio popularne w Polsce NOMV (Not on more vet), które mają wspierać wzajemnie naszą grupę zawodową.

 

5) Czy według Pani w ostatnich latach zmieniło się podejście właścicieli zwierząt do opieki weterynaryjnej i podstawowych jej elementów? Jeśli tak to w jaki sposób? Czy widzi Pani konieczność dalszych zmian?

Tak, myślę, że najbardziej widoczne jest to na przestrzeni ostatnich 20 lat. Właściciele traktują zwierzęta jako swoich członków rodzin, nie boją się używać określenia syn czy córka w odniesieniu do ukochanego Psa czy Kota.

Większą uwagę zwracają na profilaktykę oraz chętniej diagnozują choroby poprzez wykonywanie badań dodatkowych.

Obecnie istnieje wielu specjalistów medycyny weterynaryjnej do których właściciele często przychodzą na konsultacje, są to wąskie specjalizacje jak w medycynie ludzkiej np. Nefrologia, Okulistyka czy Kardiologia.

Jeśli chodzi o dalsze zmiany to oczywiście zawsze może być lepiej. Za granicą wszystkie zwierzęta są ubezpieczone, dlatego właścicielowi łatwiej jest wykonać potrzebne badania takie jak tomografia, rezonans magnetyczny czy zdecydować się na kosztową operację.

 

6) Gdyby dzisiaj miała Pani podjąć ponownie decyzje, to czy byłaby to ścieżka lekarza weterynarii? Czy jest coś co poradziłaby Pani studentom medycyny weterynaryjnej lub osobom rozważającym tę ścieżkę zawodową?

Myślę, że zdecydowanie tak. Są niestety bardzo trudne momenty w naszej pracy i mówię o nich, bo panuje przekonanie, że zawód lekarza weterynarii to głaskanie cudownych szczeniaczków. Trzeba mieć olbrzymią świadomość trudów z jakimi przyszły lekarz będzie musiał się mierzyć. Bez lukrowania.

Co bym poradziła? Przede wszystkim studia to jedno, a rzeczywistość to drugie. Najlepszą opcją jest praktykowane od samego początku, czyli od mniej więcej drugiego/ trzeciego roku studiów. Nie mamy wtedy wiedzy oczywiście praktycznej, ale możemy nabywać doświadczeń w gabinecie i oglądać codzienne sytuacje, z którymi kiedyś będziemy się mierzyć.

 

7) Czy istnieje życie poza weterynarią? ? Ma Pani jakiś sposób na chwilowe zapomnienie o pracy?

Oczywiście! Chociaż odpowiadam na to pytanie z perspektywy dziewięcioletniego stażu w pracy. Pamiętam natomiast sam początek, kiedy nie istniało nic innego, ale uznajmy to za normalne, młody człowiek wtedy chce wiedzieć wszystko, być wszędzie i chłonąć wszystko jak gąbka. Znam osoby, które przez brak work-life balans, bardzo szybko wypaliły się zawodowo. Na pewno pomaga, jeśli pójdzie się na siłownię, poczyta książkę czy wyjdzie do kina. Nie można o tym zapominać.

Mnie osobiście najbardziej fascynują podróże, te dalsze i bliższe. To daje mi radość, spełnienie, poznawanie smaków i kultur innych krajów jest tym co daje mi power.

 

8) Jak ocenia Pani rozwiązanie pakietów weterynaryjnych Pethelp/ ubezpieczeń dla zwierząt?

Uważam, że jest to wspaniałe rozwiązanie. Każdy właściciel powinien świadomie skorzystać z takich rozwiązań. Ułatwiłoby to pracę lekarza, jeśli chodzi o wybranie indywidualnego postępowania terapeutycznego dla pacjenta, tym samym szybszą diagnostykę, postawienie diagnozy i wyleczenie pacjenta 🙂 To pozwala na osiągnięcie obustronnej satysfakcji.

 

Dziękujemy za rozmowę!

Panią lek.wet. Katarzynę Szulc możecie na co dzień spotkać w jej specjalistycznym Gabinecie Okulistycznym dla Zwierząt oraz w Klinice Weterynaryjnej Jacka Szulca, w której możecie zrealizować pakiety weterynaryjne PETHELP.